poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział drugi


         Oczyściwszy miejskie lochy z przestępców wszelkiej maści, Nocna Straż miała rozpocząć dobrowolny werbunek. Niemalże w każdym mieście zawsze znalazło się kilku nędzników pragnących poprawy warunków czy zwykłych szaleńców szukających „przygody życia”. Yoren był pełen wątpliwości, czy nie zawiodą się po miesiącu pobytu na Murze. Niewielu ludzi zdawało sobie sprawę, jakie warunki panują tam tak naprawdę. Zostanie czarnym bratem wymagało wyrzeczenia się praktycznie wszystkiego i poświęcenia życia obronie Westeros. Jednak i tym razem nie miał zamiaru nikogo zniechęcać. Dopóki kandydat miał powyżej dwunastu dni imienia, władzę w członkach i zdrowy umysł, na Murze było dla niego miejsce. W porównaniu z poprzednimi wiekami, liczba czarnych braci znacznie zmalała. A gigantyczna lodowa zapora nie obroni się sama. Choć nie wszyscy chcieli przyjąć to do wiadomości, za jej granicą czekała niezbadana kraina stanowiąca zagrożenie dla królestwa.
      Wóz  stał na poboczu placu Lanna Sprytnego, a zwerbowani przestępcy spali w jego wnętrzu. Zaprzężone do niego muły leniwie skubały trawę wyrastającą spomiędzy kamieni placu. Zaspany Yoren rozstawił prowizoryczny stół i usiadł za nim, ziewając przeciągle. Ruch na placu był niespotykanie mały, z racji wczesno porannej pory. Brat Nocnej Straży żałował, że obowiązki nie pozwoliły mu na dłuższy sen. Z wyrzutem spoglądał na statuę Lannistera z Ery Herosów, tak jakby to on winien był wszystkich krzywd wyrządzonych temu światu. Z biegiem czasu rysy posągu zdążyły zatrzeć się nieco, lecz dalej dało się rozpoznać nonszalancki uśmiech i kręcone włosy do ramion. Lann Sprytny w lewej dłoni trzymał miecz, w prawej zaś mieszek ze złotem, którym tylko przypomniał Yorenowi o kurczących się zapasach smoków w jego sakiewce. Znużony oparł rękę o blat stołu byle jak zbitego z desek, czekając na pierwszych ochotników.
      Godziny mijały powoli, a słońce leniwie przesuwało się nad widnokręgiem. Z biegiem czasu coraz więcej ludzi gromadziło się na placu. Przechodnie spoglądali z zaciekawieniem w kierunku powozu, lecz jak na razie żaden nie kwapił się, aby zbliżyć do miejsca poboru. Czarnego brata nie dziwiło to specjalnie. Miał jednak nadzieję, że czekanie nie pójdzie na marne i do południa zjawi się ktoś chętny do wstąpienia w szeregi Straży. Wyjazd planował jeszcze tego samego dnia, a więc nieliczni chętni mieli niewiele czasu.
       Co jakiś czas podbiegało jakieś ciekawskie dziecko, jednak większość zawracała w połowie drogi, widząc karcące spojrzenie Yorena, a co poniektórzy zostawali złapani przez swoje matki i sprowadzeni do porządku.
      Gdy czarny brat powoli tracił już nadzieję, przed blatem jego stołu pojawił się podstarzały, niewysoki mężczyzna z pokaźną łysiną i obdartym ubraniem. Przez jeden z jego policzków przebiegała szpecąca blizna. Pomimo tego, że jego twarz zdawała się nie wyrażać żadnych emocji, sprawiał wrażenie świadomego, dlaczego znalazł się właśnie w tym miejscu.
  - Mam dość życia w nędzy. Nie obchodzi mnie, jak bardzo zimno jest na tym waszym Murze, chcę jechać tam i zacząć od nowa – stwierdził bez ogródek mieszkaniec Lannisportu. – Nie jestem najmłodszy, ale umysł mój całkiem sprawny, jak i kończyny działają jak należy. – Gdy mężczyzna skończył, Yoren bez wahania wstał powoli i wyciągnął rękę ku przybyszowi.
  - Witamy w Straży, panie… ? – stwierdził pytająco czarny brat.
  - Niech będzie Hock – odpowiedział od niechcenia, odwzajemniając uścisk. - Choć wątpię, że ma to jakiekolwiek znaczenie na tym oblodzonym zadupiu… - dodał już ciszej. Yoren puścił tę uwagę mimo uszu i splunął za siebie, pozostawiając na bruku czerwoną plwocinę, która kolor zawdzięczała nałogowo żutym kwaśnym liściom.
        Po nim przez dłuższy czas nie zjawił się nikt. Czarny brat nie miał złudzeń. Zdawał sobie sprawę, że nawet najbiedniejsi nie będą na tyle szaleni, aby przenosić się z gorącego Lannisportu na mroźną Północ. Uznał więc, że szkoda czasu i zapowiedział rekrutowanym towarzyszom odjazd za niedługo. Kiedy rozbierał prowizoryczny stół, koło pojazdu zaczął kręcić się niewysoki chłopak. Wychudzona sylwetka i zniszczone ubranie sugerowało, że jest on jedną z wielu sierot tego miasta. Mały żebrak co jakiś czas zbliżał się do Yorena, jednak po chwili rezygnował. Nie umknęło to uwadze czarnego brata i ten powoli tracił już cierpliwość.
  - Czego tu szukasz, dzieciaku? – zapytał w końcu. Zdziwiony chłopak otworzył szeroko oczy i głos zamarł mu w gardle, na co mężczyzna zeźlił się jeszcze bardziej.  – No, dalej, mów, bo zwijamy interes. – Młodzieniec zdawał się nabrać odwagi, wyprostował i odpowiedział:
  - Mam na imię Ervin i chcę wyruszyć z wami na Mur – odpowiedział zdecydowanym tonem, co rozbawiło brata.
  - Nie organizujemy wycieczek. Wracaj do mamy – stwierdził kpiąco. – Ile w ogóle masz lat, co? – spytał na odchodne i odwrócił w stronę wozu. Zdeterminowany chłopak zabiegł mu jednak drogę i kontynuował rozmowę.
  - Piętnaście i proszę mnie wysłuchać – nakazał stanowczo, na co czarny brat odepchnął go lekko i szedł dalej. – Czy nie potrzebujecie rąk do pracy? – nie ustępowało dziecko. – Jestem sprytny i nie brak mi kondycji. Nie boję się niestworzonych istot zza Muru, a lód nie napawa mnie strachem. Mogę nauczyć się walczyć albo…
  - Przed czym uciekasz, chłopcze? – przerwał mu Yoren, zatrzymując się przed rozmówcą. Nierzadko spotykał się z dzieckiem, które szukało schronienia w mroźnej krainie. Chłopak zmieszał się nieco i skierował wzrok ku ziemi.
  - W Lannisporcie nie najlepiej żyje się synom kurew, którzy zarabiają na życie okradając przechodniów… Nie znam powodu, aby mieszkać tu dalej.
  - Mur to nie miejsce zabaw, chłopcze. Udowodnij mi, że powinienem zabrać tam takie dziecko jak ty. Zarzekasz się, że jesteś sprytny i zręczny, a więc czy jest tak naprawdę? – spytał prowokująco. Chłopiec w odpowiedzi wysunął z rękawa niewielki, szary mieszek, uśmiechając się szeroko. Czarny brat instynktownie chwycił się za pasek w poszukiwaniu dobytku.
  - Nie pozwalaj sobie, zuchwalcze – stwierdził obrońca Muru, wyrywając mieszek z ręki chłopca i odchodząc. Uśmiechnął się pod nosem i dodał – Na Północy nie tolerujemy kradzieży.
***
Wóz pełen był opryszków łypiących na nią złowrogo spod przymkniętych powiek od momentu, gdy Eira postawiła nogę na jego pokładzie. Jednak bardziej przeraziły ją sugestywne spojrzenia mężczyzn, których upodobania odbiegały od normy. Widząc oblizywane usta u jednego z nich, natychmiast odwróciła wzrok. Wiedziała, że nie rozpoznali w niej kobiety, ale zdawała sobie sprawę z faktu, że jak na chłopca odznaczała się dziewczęcą urodą. Lekko skrępowana ruszyła dalej. Na końcu pojazdu dostrzegła wolne miejsce i pewnym krokiem skierowała się w jego stronę. Nikt się nie odezwał, ona też nie miała zamiaru zwracać na siebie zbytniej uwagi. Dyskretnie spoglądała na twarze mężczyzn, szukając piegowatej z opadającą na nią czupryną o kolorze miodowego blondu. Zamiast tego natknęła się na ospowatą gębę cuchnącego ale mężczyzny w średnim wieku, który nawet nie spojrzał w jej stronę. Lekko zażenowana postanowiła kontynuować obserwacje dopiero po zajęciu miejsca. Czuła się wyjątkowo niepewnie, przechodząc pomiędzy bandytami, choć brak zainteresowania z ich strony pozwalał na złudne poczucie bezpieczeństwa. Kiedy już prawie doszła do upatrzonego miejsca, jej nogi napotkały niespodziewaną przeszkodę i z gruchotem wylądowała na ziemi. Jeden z mężczyzn zaśmiał się gardłowo, a reszta podążyła jego śladem. Zdezorientowana Eira odważyła się podnieść wzrok i od razu tego pożałowała. Większość opryszków patrzyła się teraz na nią jak na ośmionogie cielę.
  - Uważaj jak chodzisz, ofermo – odezwał się jeden z przestępców, spluwając na twarz wstającej Eiry. Dziewczyna zmarszczyła ją i otarła rękawem, a do jej uszu napłynęły kolejne śmiechy. W tamtej chwili marzyła tylko o zaszyciu się kącie i uwolnieniu od drwin. Jednak znudzeni bandyci nie dawali za wygraną, rzucając w jej stronę kolejne obelgi.
  - Jedziesz na Mur pracować jako męska dziwka, chłopczyku? – rzucił ktoś, na co inny podszedł do niej od tyłu, poruszając energicznie biodrami, co wywołało jeszcze większą falę śmiechu.
  - To ile bierzesz za godzinę, lalusiu? – krzyknął wychudzony młodzieniec z zapadniętymi oczami. Kiedy wyszczerzył zęby, dało się dostrzec poważne braki w jego uzębieniu.
            Eira pobladła. Nogi zaczęły się pod nią uginać, a łzy zbierały się w kącikach oczu. Jednak wiedziała, że wszelkie oznaki słabości zostaną wykorzystane przeciwko niej. I tak już na wstępie odnaleźli w Ervinie tak wiele kobiecych przymiotów. Ucieczka na nic by się zdała, a atak czy wzywanie Yorena tylko pogorszyłyby sprawę. Miała świadomość, że od tego, jak się teraz zachowa, zależy przyszły stosunek czarnych braci do niej. Wyprostowała się więc, uniosła głowę i…
… zaczęła śmiać się głośno. Zdezorientowani bandyci ucichli na chwilę, nie wiedząc, co się dzieje. Dziewczyna próbowała ratować sytuację.
  -A nie wolicie cycatej dziewki? Mamy do odwiedzenia parę burdeli po drodze na Mur! Zanim zabronią nam dupczyć! – krzyknęła, nie mając pewności, czy spotka się to z aprobatą. Ku jej uldze, przestępcy zaczęli kiwać głowami i wnosić okrzyki. Jeden podszedł nawet do niej, klepiąc po plecach i przyznając, że równy z niej chłopak.
      Wrzawę przerwało wejście Yorena do wozu. Rekruci ucichli, a czarny brat rozejrzał się po zgromadzonych.
- Panowie, czas się zbierać! - oznajmił głośno, unosząc brwi, wyraźnie zdziwiony takim uniesieniem. - Wsiadać na muły i jedziemy na Mur!
Nowi bracia Yorena posłusznie wyszli z wozu i podchodzili do człowieka z Nocnej Straży przydzielającego zwierzęta i rozdzielającego dobytek pomiędzy wędrowców. Eira dostała czarnego muła o spokojnym usposobieniu. Pogłaskała wierzchowca po pysku i zaczęła pakować żywność do juków na grzbiecie niemrawego zwierzęcia. Z jednego z worków wysypały się jabłka, z których jedno potoczyło się na znaczną odległość. Przeklnęła pod nosem i podeszła po nie, a schylając się, napotkała czyjąś rękę.
  - To chyba twoje - powiedział obojętnym tonem piegowaty blondyn, podając jej owoc. Eira wytrzeszczyła szeroko oczy i rozejrzała się na boki. Nie napotykając żadnego obserwatora, uścisnęła przyrodniego brata, który natychmiast odepchnął ją, nie wiedząc, co się dzieje.
  - Zwariowałeś?! – oburzył się, przypatrując dziewczynie i krzywiąc z niesmakiem. Po chwili jednak grymas znikł z jego twarzy, a oczy otworzyły się szeroko. - Co ty tu robisz?! – spytał, nie czekając na odpowiedź. Od razu złapał dziewczynę za rękę i pociągnął za wóz. Kiedy znaleźli się już w miejscu, gdzie nikt ich nie widział ani nie słyszał, chłopak przytulił czule siostrę.
  - Nie wierzyłem, że przyjdziesz – przyznał, odsuwając się od niej, ale nadal trzymając za ramiona. – Nie sądziłem, że jesteś AŻ tak szalona!
  - I naprawdę myślałeś, że zostanę w tym mieście, a tobie pozwolę bawić się na Murze ze snarkami i grumkinami?! – spytała nieco sarkastycznie. - Nic z tego, braciszku. Jadę z tobą! – dodała, uśmiechając się szelmowsko i wspierając ręce na biodrach.
       Widząc ciepły uśmiech brata i radość malującą się w jego oczach, zrozumiała, że zrobiła dobrze. Czekał ją ciężki okres ukrywania się podczas załatwiania swoich potrzeb czy mycia się, a bandaże ściskające jej i tak niewielki biust już dawały się we znaki. Ale czy ktoś powiedział, że będzie łatwo?


24 komentarze:

  1. Nie byłam pewna, gdzie dodać komentarz, jednak stwierdziłam, że skoro odtąd tutaj będą pojawiać się notki, to należy to uszanować : ).

    Na pierwszy ogień weźmy błędy/uwagi:

    "Nie jestem najmłodszy, ale umysł mój całkiem sprawny, jak i kończyny działają jak należy.- rozumiem, że chodzi tutaj o stylizację języka, ale to zdanie jest trochę przekombinowane. Zwłaszcza fragment: "...jak i..." . Myślę, że gdyby użyć sformułowania "...a i...", to brzmiałoby to dużo lepiej.

    "Gdy mężczyzna skończył, Yoren bez wahania wstał powoli i wyciągnął rękę ku przybyszowi."- ten przybysz jest niepotrzebny, bo wiadomo o kim mowa. Można by to zastąpić na przykład tak: " Gdy mężczyzna skończył, Yoren bez wahania wstał powoli i wyciągnął ku niemu rękę."

    "Jednak bardziej przeraziły ją sugestywne spojrzenia mężczyzn, których upodobania odbiegały od normy."- można by dyskutować o tym co nazywamy normą, ale to tylko drobna uwaga : ).

    "Widząc oblizywane usta u jednego z nich, natychmiast odwróciła wzrok."- rażą mnie te oblizywane usta. Można by to ująć nieco inaczej, bo w tej formie nieciekawie to wygląda.

    Prócz tego, widzę pewną niekonsekwencję w przecinkach. W niektórych miejscach jest ich po prostu za mało.

    Akcja w końcu nabiera tempa. Muszę powiedzieć, że ładnie ją rozwijacie, spokojnie, jasno, bez pośpiechu i w sposób zrozumiały. Cieszę się też, że wzbogaciłyście ten rozdział w opisy, dzięki czemu łatwiej z wizualizować sobie świat, o którym tu mowa. Jest to szczególnie ważne, zwłaszcza dla osób takich jak ja, które nie miały styczności z twórczością George'a Martina.

    Wciąż jesteście wierne jednemu stylowi, ale nie wahacie się stosować nowych rzeczy, aczkolwiek robicie to w sposób płynny i nie szkodzący fabule, nie zmieniający jego ogólnego charakteru.

    Rozdział jak najbardziej na plus. Czekam na kolejny : )

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim bardzo dziękujemy za tak wyczerpujący komentarz :).
      Już się bałyśmy, że po przeprowadzce nikt nie czyta Morza...
      Sugestię oczywiście weźmiemy do serca i przemyślimy wskazane momenty.
      Niekonsekwencja w przecinkach? Zawsze myślałam, że nie mam z nimi większych problemów, więc jakbyś mogła podać następnym razem przykłady - będę wdzięczna :).
      Bardzo nam miło, że póki co nie zawiodłyśmy Waszych oczekiwań. Oby było tak dalej.
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Już od jakiegoś czasu zabierałam się za przeczytanie, ale zawsze coś mnie odciągało. To pierwszy ff na podstawie PLiO, na który natrafiłam, więc musiałam się skusić. Tym bardziej, że dotychczas przeczytane 2,5 części bardzo mi się spodobały i z niecierpliwością czaekam aż kolejna trafi mi w łapki. Ale jak to w bibliotekach jest, ludzie nie wiedzą ci to przestrzeganie terminów i wszystko się przeciąga. A pewnie jak ja skonczę, to zaczną zbierać kurz na półkach.
    Ale wracając do opowiadania, bo za bardzo odbiegam od tematu. Podoba mi się przedstawiona historia i przyjemny styl, w jakim jest utrzymywana. I oczywiście pomysł, tym bardziej, że lubię Nocną Straż, chociaż swoje za uszami też mają.
    Eira nie będzie miała teraz łatwo. Tym bardziej, że udawanie faceta do przyjenych nie należy, szczególnie jak ma się do czynienia z pospólstwem, co za nic ma prywatność. Pozostaje jednak nadzieja, że Finn stanie w jej obronie, gdy będzie naprawdę kiepsko.
    Zapraszam także do siebie na http://bracia-duszy.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpliwe jest by Finn stanął w obronie siostry... On sam nie jest zbyt zachwycony nową sytuacją, a odwaga i siła fizyczna nie są jego atutami. Życie Eiry nie będzie jednak takie złe, nowi bracia już ją akceptują, dostanie jedzenie i miejsce do spania. Z jej punktu widzenia to zmiana na lepsze. Owszem grozi jej możliwość wykrycia, ale cóż mogą jej w najgorszym razie zrobić, odesłać do domu? Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. U Martina też była jedna dziewczyna z muru. Ciekawe, czy Eira skończy równie paskudnie, jak tamta.

    OdpowiedzUsuń
  4. To się zobaczy... Mamy zarys ogólny do pewnego momentu, a dalej to się wymyśli :) Należy też pamiętać, że teraz są inne czasy i za coś takiego śmierć nie grozi, raczej powrót do domu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha, po raz pierwszy czytam fanfiction o GoT, ale przyznam, że żadnego nie szukałam. Może powinnam zacząć...
    Podobają mi się rozdziały, które już opublikowałyście. Czyta się miło, przyjemnie. Rażących błędów też nie robicie, więc opowiadanie jest jak najbardziej na plus:)
    Bohaterowie... Kurtyzana mi się spodobała. Jest taka bezpośrednia, nie wstydzi się tego co robi, ale też nie jest wulgarna. Ciekawe czy jeszcze ją spotkamy... Być może dowiedziałabym się tego zaglądając do zakładki "Bohaterowie", ale tego typu miejsca omijam szerokim łukiem. Auor musi potrafić zarysować bohatera w tekście, nie w zakładce.
    Eira to odważna dziewuszka. Woli pójść na Mur niż zostać samą. Zdecydowana, potrafi osiągnąć co chce, choćby okradając członka Nocnej Straży. Już widać, że dobrze ją zarysowałyście i obdarzyłyście mocnym charakterem.
    Flynn - mało miejsca mu poświęciłyście do tej pory, ale nie zdenerwował mnie. Rozumiem troska i tak dalej, ale jakoś wzbudził moją niechęć. Cóż, zobaczymy co będzie dalej.
    Zastanawiam się ile postaci z sagi zamierzacie wykorzystać, jak dalej potoczy się akcja... Tak, w ten sposób mówię Wam, że będę dalej czytać i proszę o informowanie^^ Puki co trafiacie u mnie do linków: when-the-darknes-falls.blogspot.com GG: 13117243
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za miły komentarz :) Kolejny rozdział postaramy się napisać w tym miesiącu, ale różnie to bywa. Finn, jest bohaterem epizodycznym, podobnie jak Yoren, niemniej jednak zastanawiałyśmy się czy nie napisać jakiegoś rozdziału z jego punktu widzenia. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Informuję, że pojawił się u mnie nowy rozdział :) http://faerun-tales.blogspot.com

    P.S.: Dacie radę zmienić czcionkę komentarzy? Bo są trochę nieczytelne

    OdpowiedzUsuń
  8. Założyłam z koleżanką nowego bloga o PLIO ;-)http://roads-of-westeros.blogspot.com/ nasz link. Zapraszam do odwiedzania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję się rozczarowana. Mam nawet ochotę sobie trochę poczytać, a tu ani widu, ani słychu po nowych notkach. A swoją drogą ciekawi mnie jak połączycie swoją fabułę z książkowymi wydarzeniami, o ile oczywiście w ogóle macie zamiar to zrobić. No i zastanawia mnie też jak Wy, jako kobiety, poprowadzicie narracje w oparciu o tą, bądź co bądź, bardzo męską narrację Martina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybywam więc z radosną wieścią, że niebawem pojawi się nowy rozdział. Wakacje rozpoczęte, a więc w planach wspólne spotkanie jeszcze w tym tygodniu i praca nad rozdziałem :).
      Co do narracji, pisanie fanfiction nie zakłada przecież naśladowania stylu autora fandomu. Wydaje mi się jednak, że nasza narracja i styl (trochę duże słowo) jest raczej 'surowa' i konkretna, a więc nie wpasowuje się 'w kobiecą ramkę'.

      Usuń
  10. ♣ Witam serdecznie. Zauważyłam, że interesujesz się pisarstwem historii, dlatego chciałabym Ci zaproponować pewną stronę, której jestem założycielką. Jest to forum o tematyce magicznej. Zapewne jeżeli kiedykolwiek wpadła Ci w ręce książka bądź film „Harry Potter”, to zainteresuje Ciebie również Nasz wspaniały Vaylon. Pomiędzy Vaylonem a Potterem nie ma zbyt wielkiego podobieństwa. W obu znajduje się szkoła Magii, ale to nie jest Nasz główny priorytet. Nie tylko można uczęszczać do szkoły, ale także stworzyć postacie dorosłe, które z zamkiem nie będą miały nic wspólnego i będą żyły własnym życiem.
    ♣ Na tą chwilę najbardziej potrzeba Nam uczniów i profesorów, ponieważ rok szkolny zaczyna się już 1 września. Obecnie można być tylko uczniami pierwszej bądź drugiej klasy.
    Pozwolisz, że teraz przedstawię Ci pokrótce historię szkoły z roku 2010 (obecnie mamy 2012).
    ♣ Nadszedł rok 2010. Vaylon cieszył się wielką popularnością wśród nowych młodych i zdolnych czarodziei, którzy za wszelką cenę pragnęli wiedzieć więcej i więcej. Jednak nikt nie spodziewał się, że nadchodzą złe czasy, które zrujnują całą szkołę. Obecny wtedy dyrektor Alaster Midges nie był tym za kogo się podawał. Po długim udawaniu dobrego człowieka na jaw wyszły jego pomówienia i złe zamiary wobec szkoły. Chciał zawładnąć nią i rządzić według własnych zasad, złych zasad. Wszyscy się zlękli złego czarnoksiężnika. Był bowiem on jednym z najlepszych nekromantów i czarodziejów tych czasów. Profesorowie bardzo walczyli o to by nikt nie ucierpiał z uczniów, którzy kompletnie nie wiedzieli co się dzieje. Wszyscy próbowali się schronić przed zagładą. Dyrektor bowiem nie był sam. Miał za sobą wielu czarnoksiężników, tak samo złych i podłych jak On. Chcieli razem stworzyć własną utopię, dla tych którzy na to według nich zasługiwali. Poczciwi i dobrzy nie mieliby tutaj żadnego wstępu. Zło dla nich było najcenniejsze. Wiele osób tego nie przeżyło. Zginęli w obronie tego miejsca. Jednak po dość długiej walce Obrońcy Vaylonu zwyciężyli a Midges uciekł schańbiony porażką. Nikt od tej pory go wcale nie widział. Czy to oby na pewno był koniec walki?
    ♣ Teraz po dwóch latach od tego zajścia szkoła znów staje na nogi. Jedną z nielicznych osób, które to przetrwało był profesor Sebastian Adam Nathaniel Thiwel, który teraz stał się dyrektorem, po to by przywrócić temu miejscu swoją dawną chwałę. Wiedział, że przed nim stoi nie lada wyzwanie. Musiał odbudować wszystko od nowa. Jednak nie poddaje sie i wierzy, że to mu się uda. Czy oby na pewno?
    ♣ Już niedługo Alaster Midges znów zaatakuje szkołę. Czai się na razie przygotowując się do ofensywy na Vaylon. Czy zechcesz nam pomóc w Obronie szkoły, czy może jednak staniesz po stronie zła? Czy przyłączysz się do Naszej społeczności, tworząc wspólnie z nami Naszą własną historię?
    Jeżeli historia wzbudziła Twoją ciekawość, to zapraszam na:
    http://vaylon.one.pl/
    A może akurat Ci się u nas spodoba. W razie jakichkolwiek problemów pisz do: Sebastian Thiwel. To moje konto. Chętnie wytłumaczę co nieco i wspomogę w tworzeniu postaci.

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiadamiam, że po dwumiesięcznej, niezamierzonej przerwie, pojawiły się dalsze losy Lyi i jej drużyny. Serdecznie zapraszam :)
    faerun-tales.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Informuję, że pojawił się u mnie nowy rozdział :) http://faerun-tales.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie, żebym była natrętna, ale ten... Macie zamiar dalej prowadzić tego bloga, czy też przytłoczył Was brak chęci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przytłoczył nas brak czasu i plan lekcji. Kiedy tylko znajdziemy trochę czasu to dokończymy i opublikujemy kolejny rozdział.

      Usuń
  14. [Wybacz, nie znalazłam spamownika]
    Masz dość czekania na ocenę w ponurych, ciemnych i smutnych korytarzach kolejnych ocenialni? W Gaolu czeka na Ciebie przytulny ciepły kąt, gdzie przy okazji możesz dowiedzieć się, co ludzie sądzą o Twoim blogu! Dodatkowo Gaol zapewni wysokie warunki sanitarne, najlepszej jakości ciasta pani Basi z komisariatowej kawiarenki i przyjemne lektury w postaci wywiadów z personelem. Grzechem byłoby nie skorzystać z mądrej, konstruktywnej krytyki, czyż nie?

    [www.fair-gaol.blogspot.com]

    (Jeżeli w jakikolwiek sposób treść tego komentarza uraziła Cię, bądź nie tolerujesz reklam ocenialni, usuń go)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochacie się w książkach, w magicznych historiach opowiadanych przez wyobraźnię autorów, w szeleście przekładanych kartek, za którymi kryją się nowe postacie, zaskakujące wydarzenia, które przyprawiają nas o radosny uśmiech, bądź słone łzy? Wieczne Pióro służy pomocą przy szukaniu odpowiedniej lektury.
    pioro-wieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. No dobra, chyba najwyższy czas zapytać: Czy wy wogóle żyjecie? Czy macie zamar coś napisać? Nawet ja zaczęłam się zastanawiać o co chodzi (a ja orientuję się bardzo późno), więc albo rzuciłyście bloga albo macie prawdziwy kryzys. No nic, może kiedyś się czegoś doczekam...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brakuje nam czasu na spotkanie i kontynuację, myślę jednak, że w ferie zimowe uda nam się wreszcie coś napisać.

      Usuń
  17. Chcesz przeżyć chwile bąbelkowej zabawy? Z Gassate jest to możliwe! Serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy chcą ochłody w postaci jednego z naszych renomowanych Oceniających! Ocenialnia Gassate zaprasza również wszystkich chętnych do współpracy w ocenianiu :)
    Serdecznie pozdrawiamy,
    Załoga Ocenialni Gassate [http://gassate.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajnie, naprawdę fajnie napisane. Ciekawy pomysł. Będę wyczekiwać z nie cierpliwością na twoje rozdziały.


    Życzę weny i pozdrawiam

    Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. To co do trzech ferii sztuka? ^^

    OdpowiedzUsuń